Justin Bieber
Gdy Selena dostała skurczy zadzwoniłem spanikowany po karetkę. Która na całe szczęście przyjechała szybko.
Teraz już od dwóch godzin czekam na korytarzu przed salą porodów i czekam aż Sel urodzi. Mam nadzieje że mój synek urodzi się cały i zdrowy. Bo przecież termin porodu był za dwaa miesiące a nie na dziś. Czuje sie winny bo gdyby nie nerwy i stres spowodowany dzisiajszą akcją z Kendall napewno moja kochana by się nie zdenerwowała. Chodziłem cały w nerwach w tą i spowrotem przemieżałem cały korytarz. Postanowiłem że zadzwonie do Ryana i poinformuje go że jesteśmy w szpitalu. Wyciągnełem telefon i wybiłem numer swojego przyjaciela poczym wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo - usłyszałem głos Ryana.
- Cześć chciałem ci tylko powiedzieć że Selena zaczęła rodzić i jesteśmy w szpitalu - oznajmiłem spoglądając na drzwi od sali porodowej z nadzieją że wyjdzie z nich lekarz i poinformuje mnie ze wszystko wporządku jest z moją dziewczyną i dzieckiem.
- O kurwa to za wcześnie ! - krzyknął zmartwiony Ryan.
- Wiem ale mam nadzieje że wszystko będzie dobrze - wyszeptałem.
- Powiem Taylor i zaraz przyjedziemy - powiedział poczym się rozłaczył. Schowałem telefon spowrotem do kieszeni i ponownie zaczęlem nerwowo przemieżać korytarz poczekalni.
- Kurwa dlaczego to musi tak długo trwać - wymruczałem pod nosem sam do siebie.
Wkońcu drzwi otworzyły się a przez nie wyszedł lekarz i natychmiast podszedłem do niego.
- Co z Selena ? Co z dzieckiem ? - zapytałem zdenerwowany.
- A pan jest kim ? - zapytał patrząc na mnie.
- Jestem nażyczonym Seleny - odparłem.
- Rozumiem. Wystąpiły pewne problemy..- powiedział a moje oczy poszeżyły się momentalnie z przerażenia.
- Co ?! - krzyknąłem niekontrolowanie.
- Proszę nie krzyczeć. Pani Selena nie da rady urodzić naturalnie. Musimy zrobić jej cc. - odpowiedział.
- Wszystko będzie dobrze - dodał klepiąc mnie po ramieniu. Lekarz zniknął ponownie za drzwiami. A ja stałem jak wryty. Bałem się że Selenie i mojemu synkowi może się coś stać. Miałem nadzieje że nie.
Usiadłem na krześle bo poczułem że z tego wszystkiego nie mam już sił. Schowałem twarz w dłoniach i próbowałem się uspokoić. W pewnym momencie poczułem dłoń na swoim ramieniu. Podniosłem wzrok do góry i zobaczyłem przed sobą Tay i Ryana.
- Jak ona się czuje ? - zapytała Taylor.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem.
- A co się stało że ona zaczeła rodzić - dopytał Ryan. Westchnąłem głośno i wiedziałem że muszę im powiedzieć cała prawdę.
- Przyszła dziś Kendall i oznajmiła mi że jest w ciąży...- przerwałem na chwile.
- Twierdzi że to moje dziecko..- dokończyłrm spoglądając na swoich przyjaciół którzy byli mega zdziwieni tym co powiedziałem. I wcale się im nie dziwie bo ja też byłem zaszokowany tą informacją.
- O ja pierdole - skomentował krótko Ryan.
- I co Selena się na Ciebie wkurzyla ? - zapytała Taylor.
- Co nie ? Z początku wybiegła z salonu ale wróciła i wygoniła Kendall z domu. Potem uspokoiła mnie i powiedziała że myśli ze to nie jest moje dziecko i jak ona urodzi zrobimy testy na ojcostwo - oznajmiłem delikatnie się uśmiechając.
- Oh..Selena jest cudowna. Ja to pewnie już bym spakowała walizki Ryanowi. - powiedziała Taylor.
- A lekarz był ? - zapytała po chwili.
- Tak powiedział ze nie może rodzic naturalnie i musi mieć jakieś cc - powiedziałem.
- A tak to jest dobrze ? - zapytał Ryan.
- Nie wiem boje się tej cc bo nie wiem co jej tam bedą robić - odpowiedziałem szczerze.
- Justin nie martw się. Cc jest to zabieg wyjmowania dziecka przez rozciencie na brzuchu - oznajmiła Tay z uśmiechem na twarzy. Podniosłem wzrok na swoją przyjaciółkę uśmiechając się szeroko.
- Czyli nic jej nie groźi ? - dopytałem
- Zupełnie nic - odparła a ja słysząc jej odpowiedz wstałem z krzesła i objęłem swoją przyjaciółkę ze szcześcia.
- Ej bo będę zazdrosny - usłyszałem głos przyjaciela. Odsunęłem sie od Tay i spojrzałem na kolege który rozłożył ręce do przytulenia no co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Przepraszam - usłyszałem męski starszy głos. Obróciłem się natychmiast w kierunku osoby i przed sobą zobaczyłem lekarza.
- Panie doktorze i co z nią ? - zapytałem odrazu.
- Pani Selena czuje się dobrze - odparł.
- I pana syn to kawał dzieciaczka - dodał. A ja myślałem ze zwariuje ze szcześcia.
Poczułem jak łzy spływają po moich policzkach.
- Mam syna ! Zostałem tatą ! - krzyknąłem czując jak szczęście rozpowrzechnia się po całym moim ciele. Wpadłem w ramiona swoich przyjaciół i zaczeliśmy skakać cała trójką obkręcając się wokół własnej osi.
- Panie Justinie - usłyszałem damski cichy głos. Obróciłem się w strone kobiety. Okazała się być ona pielęgniarką.
- Dziś pan nie zobaczy Pani Seleny ale może pan zobaczyć swojego synka - oznajmiła z uśmiechem.
- Jasne że chce - odparłem radośnie.
- Proszę to ubrać i iść za mną - poprosiła podając mi fartuch który natychmiast ubrałem i ruszyłem za nią.
Po chwili staneliśmy pod przezroczystymi drzwiami.
- Proszę wejść tylko na chwilę - usłyszałem z ust kobiety.
- A mogę go dotknąć ? Nie zrobie mu krzywdy ? - zapytałem nie wiedząc co mogę aby nie skrzywdzić dziecka.
- Tak. Możesz wziąść go na ręce - odpowiedziała poczym odeszła kawałek dalej. Wzięłem głeboki oddech i powoli wypuszczając powietrze wszedłem do sali noworodków. Widząc mojego synka ponownie zacząłem płakać ze szczęścia. Mały leżał bezbronnie w łóżeczku szpitalnym.
- Hej synku jestem twoim tatą - wyszeptałem nachylając się do małego i delikatnie palcem przejechałem po jego malusim policzku. Mój synek miał taką delikatną skórę. Mały zakwękał raz na co się uśmiechnęłem. Ale za chwilę zakwękał drugi i trzeci raz poczym zaczął płakać. Spanikowałem zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu szukając jakiejkolwiek pomocy jednak nikogo nie było.
- Spokojnie Bieber dasz rade - wyszeptałem sam do siebie. Powoli wyciągnąłem ręce do maleństwa i delikatnie wziełem go w swoje obięcia.
- Cii syneczku nie płacz już - powiedziałem całując małego w głowkę najdelikatniej jak tylko potrafiłem.
- Jestem twoim tatą i bardzo Cie kocham - dodałem. Moje słowa na niego chyba podziałały bo przestał płakać.
- Witaj na świecie Jexon - wyszeptałem uśmiechając się do niego delikatnie go kołysząc na swoich ramionach. To było cudowne uczucie trzymać w obięciach tak małe dzieciątko. A to uczucie że dla tego maleństwa jestem ojcem było nie do opisania. Kilka chwil później zauważyłem że przy drzwiach od sali stoi pielegniarka pokazująca mi gest że muszę już wyjść. Niechętnie i delikatnie odłożyłem spowrotem do łóżeczka już spiącego Jexona.
- Do zobaczenia synku..kocham Cię - wyszeptałem opuczając salę.
- Będzie pan świetnym ojcem - powiedziała pielęgniarka przesyłając mi serdeczny uśmiech.
- Mam nadzieję - odparłem odwzajemniając uśmiech poczym ruszyłem przed siebie aby wrócić do swoich przyjaciół.
Teraz już od dwóch godzin czekam na korytarzu przed salą porodów i czekam aż Sel urodzi. Mam nadzieje że mój synek urodzi się cały i zdrowy. Bo przecież termin porodu był za dwaa miesiące a nie na dziś. Czuje sie winny bo gdyby nie nerwy i stres spowodowany dzisiajszą akcją z Kendall napewno moja kochana by się nie zdenerwowała. Chodziłem cały w nerwach w tą i spowrotem przemieżałem cały korytarz. Postanowiłem że zadzwonie do Ryana i poinformuje go że jesteśmy w szpitalu. Wyciągnełem telefon i wybiłem numer swojego przyjaciela poczym wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo - usłyszałem głos Ryana.
- Cześć chciałem ci tylko powiedzieć że Selena zaczęła rodzić i jesteśmy w szpitalu - oznajmiłem spoglądając na drzwi od sali porodowej z nadzieją że wyjdzie z nich lekarz i poinformuje mnie ze wszystko wporządku jest z moją dziewczyną i dzieckiem.
- O kurwa to za wcześnie ! - krzyknął zmartwiony Ryan.
- Wiem ale mam nadzieje że wszystko będzie dobrze - wyszeptałem.
- Powiem Taylor i zaraz przyjedziemy - powiedział poczym się rozłaczył. Schowałem telefon spowrotem do kieszeni i ponownie zaczęlem nerwowo przemieżać korytarz poczekalni.
- Kurwa dlaczego to musi tak długo trwać - wymruczałem pod nosem sam do siebie.
Wkońcu drzwi otworzyły się a przez nie wyszedł lekarz i natychmiast podszedłem do niego.
- Co z Selena ? Co z dzieckiem ? - zapytałem zdenerwowany.
- A pan jest kim ? - zapytał patrząc na mnie.
- Jestem nażyczonym Seleny - odparłem.
- Rozumiem. Wystąpiły pewne problemy..- powiedział a moje oczy poszeżyły się momentalnie z przerażenia.
- Co ?! - krzyknąłem niekontrolowanie.
- Proszę nie krzyczeć. Pani Selena nie da rady urodzić naturalnie. Musimy zrobić jej cc. - odpowiedział.
- Wszystko będzie dobrze - dodał klepiąc mnie po ramieniu. Lekarz zniknął ponownie za drzwiami. A ja stałem jak wryty. Bałem się że Selenie i mojemu synkowi może się coś stać. Miałem nadzieje że nie.
Usiadłem na krześle bo poczułem że z tego wszystkiego nie mam już sił. Schowałem twarz w dłoniach i próbowałem się uspokoić. W pewnym momencie poczułem dłoń na swoim ramieniu. Podniosłem wzrok do góry i zobaczyłem przed sobą Tay i Ryana.
- Jak ona się czuje ? - zapytała Taylor.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem.
- A co się stało że ona zaczeła rodzić - dopytał Ryan. Westchnąłem głośno i wiedziałem że muszę im powiedzieć cała prawdę.
- Przyszła dziś Kendall i oznajmiła mi że jest w ciąży...- przerwałem na chwile.
- Twierdzi że to moje dziecko..- dokończyłrm spoglądając na swoich przyjaciół którzy byli mega zdziwieni tym co powiedziałem. I wcale się im nie dziwie bo ja też byłem zaszokowany tą informacją.
- O ja pierdole - skomentował krótko Ryan.
- I co Selena się na Ciebie wkurzyla ? - zapytała Taylor.
- Co nie ? Z początku wybiegła z salonu ale wróciła i wygoniła Kendall z domu. Potem uspokoiła mnie i powiedziała że myśli ze to nie jest moje dziecko i jak ona urodzi zrobimy testy na ojcostwo - oznajmiłem delikatnie się uśmiechając.
- Oh..Selena jest cudowna. Ja to pewnie już bym spakowała walizki Ryanowi. - powiedziała Taylor.
- A lekarz był ? - zapytała po chwili.
- Tak powiedział ze nie może rodzic naturalnie i musi mieć jakieś cc - powiedziałem.
- A tak to jest dobrze ? - zapytał Ryan.
- Nie wiem boje się tej cc bo nie wiem co jej tam bedą robić - odpowiedziałem szczerze.
- Justin nie martw się. Cc jest to zabieg wyjmowania dziecka przez rozciencie na brzuchu - oznajmiła Tay z uśmiechem na twarzy. Podniosłem wzrok na swoją przyjaciółkę uśmiechając się szeroko.
- Czyli nic jej nie groźi ? - dopytałem
- Zupełnie nic - odparła a ja słysząc jej odpowiedz wstałem z krzesła i objęłem swoją przyjaciółkę ze szcześcia.
- Ej bo będę zazdrosny - usłyszałem głos przyjaciela. Odsunęłem sie od Tay i spojrzałem na kolege który rozłożył ręce do przytulenia no co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Przepraszam - usłyszałem męski starszy głos. Obróciłem się natychmiast w kierunku osoby i przed sobą zobaczyłem lekarza.
- Panie doktorze i co z nią ? - zapytałem odrazu.
- Pani Selena czuje się dobrze - odparł.
- I pana syn to kawał dzieciaczka - dodał. A ja myślałem ze zwariuje ze szcześcia.
Poczułem jak łzy spływają po moich policzkach.
- Mam syna ! Zostałem tatą ! - krzyknąłem czując jak szczęście rozpowrzechnia się po całym moim ciele. Wpadłem w ramiona swoich przyjaciół i zaczeliśmy skakać cała trójką obkręcając się wokół własnej osi.
- Panie Justinie - usłyszałem damski cichy głos. Obróciłem się w strone kobiety. Okazała się być ona pielęgniarką.
- Dziś pan nie zobaczy Pani Seleny ale może pan zobaczyć swojego synka - oznajmiła z uśmiechem.
- Jasne że chce - odparłem radośnie.
- Proszę to ubrać i iść za mną - poprosiła podając mi fartuch który natychmiast ubrałem i ruszyłem za nią.
Po chwili staneliśmy pod przezroczystymi drzwiami.
- Proszę wejść tylko na chwilę - usłyszałem z ust kobiety.
- A mogę go dotknąć ? Nie zrobie mu krzywdy ? - zapytałem nie wiedząc co mogę aby nie skrzywdzić dziecka.
- Tak. Możesz wziąść go na ręce - odpowiedziała poczym odeszła kawałek dalej. Wzięłem głeboki oddech i powoli wypuszczając powietrze wszedłem do sali noworodków. Widząc mojego synka ponownie zacząłem płakać ze szczęścia. Mały leżał bezbronnie w łóżeczku szpitalnym.
- Hej synku jestem twoim tatą - wyszeptałem nachylając się do małego i delikatnie palcem przejechałem po jego malusim policzku. Mój synek miał taką delikatną skórę. Mały zakwękał raz na co się uśmiechnęłem. Ale za chwilę zakwękał drugi i trzeci raz poczym zaczął płakać. Spanikowałem zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu szukając jakiejkolwiek pomocy jednak nikogo nie było.
- Spokojnie Bieber dasz rade - wyszeptałem sam do siebie. Powoli wyciągnąłem ręce do maleństwa i delikatnie wziełem go w swoje obięcia.
- Cii syneczku nie płacz już - powiedziałem całując małego w głowkę najdelikatniej jak tylko potrafiłem.
- Jestem twoim tatą i bardzo Cie kocham - dodałem. Moje słowa na niego chyba podziałały bo przestał płakać.
- Witaj na świecie Jexon - wyszeptałem uśmiechając się do niego delikatnie go kołysząc na swoich ramionach. To było cudowne uczucie trzymać w obięciach tak małe dzieciątko. A to uczucie że dla tego maleństwa jestem ojcem było nie do opisania. Kilka chwil później zauważyłem że przy drzwiach od sali stoi pielegniarka pokazująca mi gest że muszę już wyjść. Niechętnie i delikatnie odłożyłem spowrotem do łóżeczka już spiącego Jexona.
- Do zobaczenia synku..kocham Cię - wyszeptałem opuczając salę.
- Będzie pan świetnym ojcem - powiedziała pielęgniarka przesyłając mi serdeczny uśmiech.
- Mam nadzieję - odparłem odwzajemniając uśmiech poczym ruszyłem przed siebie aby wrócić do swoich przyjaciół.
Ooo... Kochany rozdział i jeszcze tezdjęcie z Justina z dzieckiem 😍😍😍😍 boże, on będzie cudownym tatą. Juz się nie mogą doczekać kolejnego rozdzialu. Mam nadzieje, ze Sel szybko dojdzie do siebie po porodzie. Życzę dużo weny i do następnego ❤❤❤❤💞💞💞💞💖💖💖💖💕💕💕💕
OdpowiedzUsuń